Skąd się wziął Bill Bernbach?
Jak to nieraz bywa, do założenia agencji Bernbacha namówił klient, który pracował z nim w innej, znanej już, nowojorskiej agencji. Ohrbach zapłacił DDB z góry, dzięki czemu firma mogła od samego początku skupić się na robieniu dobrej reklamy, a nie dopinaniu rachunków chałturami.
Po kilku latach, głównie dzięki innowacyjnym, intrygującym, uderzających prostotą i nietypowym podejściem reklamom dla tego klienta, agencją zainteresowała się pewna znana europejska firma. Produkowała ona zgoła inne auta od tych, które panowały na amerykańskich szosach.

Think small – złota myśl Bernbacha
W erze rozbuchanego konsumpcjonizmu, napędzanego powojennym dobrobytem i wysokim wzrostem naturalnym, ktoś odważył się powiedzieć „think small”. I tak powstała najsłynniejsza kampania reklamowa wszech czasów. A chyba jej najlepszą odsłoną była reklama prasowa z bardzo krótkim headlinem, który w wolnym tłumaczeniu głosił: złom. Co było złomem? Volkswagen z tej reklamy. Dlaczego? Bo posiadał drobną wadę produkcyjną, której konsument raczej nawet by nie zauważył, jednak zauważyli ją kontrolerzy z fabryki VW. Szczerość, przewrotność, prowokacyjność, wady z humorem przekute w zalety, przenikliwe insighty, świeżość, znakomity copywriting i art directing – taka była ta kampania, jak i wiele innych, którymi kierował Bernbach..

Volkswagen oczywiście zaczął się znakomicie sprzedawać w Stanach, a DDB pod przywództwem kreatywnym Bernbacha jeszcze wiele razy zachwycała. Wystarczy przypomnieć takie kampanie reklamowe, jak przewrotne ukazanie sieci wypożyczalni Avis jako numeru 2 na rynku (i właśnie dlatego muszą starać się bardziej – dzięki czemu klient otrzyma lepsze usługi) czy przełomowe pokazanie ludzi o różnym pochodzeniu etnicznym w reklamie żydowskiej piekarni. Bernbach i ludzie, którym szefował, przez wiele lat wyznaczali standardy dla całej branży reklamowej. Ta, nie chcąc pozostać w tyle i podziwiając dzieła DDB, dołączyła do kreatywnej rewolucji lat 60., która zmieniła świat reklamy i pokazała, że nie tyle można inaczej, co trzeba inaczej. Agencja Bernbacha nie była jednak jedyna. Inną wielką postacią ze świata reklamy tamtej epoki był David Ogilvy.

Na koniec mała anegdota. Można pomyśleć, że ten człowiek reklamy, który tak mocno wierzył w moc kreatywności (ale takiej prawdziwej reklamowej kreatywności, bo dziś to mocno wyświechtane słowo) i nieszablonowanych rozwiązań, tak często tworząc wspaniałe kampanie, za nic będzie miał zdanie klienta. Nic bardziej mylnego. Legenda głosi, że zawsze trzymał w kieszeni kartkę. Tak na wszelki wypadek, gdyby o tym zapomniał podczas spotkania, gdyby za bardzo poniosła go pewność siebie… Napis na kartce głosił: pamiętaj, oni mogą mieć rację.